To była pierwsza noc w nowym domu. Cała sobota zeszła nam na przeprowadzce, realizowanej z braterską pomocą fizyczną, mentalną i transportową. Dzięki!
Lodówka przeżyła, mimo że nie była całkiem w pionie i odstała raptem ze 2-3 godziny. Wieczór to już kąpiel we własnej łazience i spanie na własnym materacu. Spało się bardzo dobrze, sny były, ale nikt nie zapamiętał :). Dzieci i kot ewidentnie muszą się oswoić z nowym miejscem, a my oczywiście też, ale pewnie lepiej to maskujemy.
Dobytek wciąż głównie w niebieskich workach, dużo łatwiej nosić i pakować do auta niż pudła czy walizy, chociaż nie wszystko oczywiście nadaje się do wora. Mamy drzwi do łazienek i garderoby. Skrzydła gotowe do jeszcze dwóch pokoi, ościeżnice założone wszystkie oprócz tej do wiatrołapu, bo zawsze to szersze przejście i mniejsze ryzyko uszkodzeń. Końcówka montażu ma być jutro.
Z podłogówką na razie ciężko się dopasować, ale tylko co do detali - nie jest ani zimno, ani gorąco. Mróz do -3 stopni, wczoraj dużo noszenia, stolarze, drzwi otwarte itd. Naprawdę ciepło się zrobiło dopiero na wieczór i nawet ciepłolubna żona poleciła zmniejszyć. Dziś rano na odwrót, mimo przyzwoitych wskazań termometru wydawało się dość chłodno i dogrzewamy. Komfortową ustawiłem na 22 stopnie i kociołek sporo pracuje żeby dobić. W rurki idzie w tym momencie 35 stopni, jakoś sporo? Zauważyłem że offset miałem ustawiony na +14 stopni, nie wiem skąd... Krzywa na około 1, ale będę zimą kręcił i eksperymentował. Nie widzę narazie potrzeby kręcenia rotametrami, bo nigdzie temperatura w żadną stronę nie razi. Może we wiatrołapie trochę cieplejsza podłoga niż gdzie indziej, ale to sprawdzimy jak pojawią się wszystkie drzwi. Widać już że przydałyby się łóżka, bo pod materacem robi się ciepło, wyraźnie cieplejsza podłoga niż dookoła. U nas materac to prawie pół pokoju. Ciekaw jestem ile idzie gazu, ale gdzieś zgubiłem kluczyk do skrzynki licznikowej. Może lepiej? Mam wrażenie że niektórzy energoblogowicze patrzą przede wszystkim na kilowatogodziny, żeby się pochwalić zdjęciami liczników. Po sezonie grzewczym na pewno dam znać, a pewnie i wcześniej coś się pojawi.
Luna hula, bez uwag. Zwykle na 1 bieg i nie odczuwam żeby coś było nie tak z powietrzem. Nie myślimy o wentylacji. Czasem dam więcej, bo drzwi i szafka jeszcze trochę capią - świeżo malowane. Po kąpieli dajemy więcej na odparowanie, jak było więcej osób też dałem na więcej, ale to wszystko na czuja. Sprawdzałem czy przy -3 nie ma problemu z zamarzaniem, wilgocią itd, z zewnątrz nic nie widzę niepokojącego. Rurka do skroplin nie ocieplona (dopiero dziś narzuciłem tam trochę resztek wełny), wilgoć jakaś się z niej lekko sączy, ale nic się nie leje. Musiałbym dłużej poobserwować. Wilgotność w domu się stabilizuje w okolicach 48-51% przy 21 stopniach. Co do odzysku i nawiewanego powietrza jeszcze nie mam danych, ale wkrótce będę mierzył i ewentualnie poprawiał.
Internet radiowy bez zastrzeżeń, nadajnik blisko, oby nie było gorzej. Mamy nawet blisko nadajnik telewizji naziemnej, ale nie wszystkie multipleksy. Parę kanałów złapało nawet bez anteny, tylko z kawałkiem kabla na 2 metry, ale obraz się tnie. Może wystarczy antena bez zasilacza? Spróbuję, umieszczając ją poprostu na strychu.
Na FM chciałby zaglądać już trochę rzadziej, ale bloga nie zamykam, bo jeszcze sporo do zrobienia.
Drobiazgi:
- mocuję syfon do umywalki w dużej łazience
- mocuję szyldy i klamki do drzwi wewnętrznych
- skręcaliśmy (z pomocą bratankowską) krzesła Ingolf. Dostałem też taboret z tej serii
- odpaliłem router i mamy w domu sieć
- no i całe rozpakowywanie i porządkowanie