Do skończenia prac jeszcze daleko, ale można już zrobić jakieś podsumowania. Co byśmy zrobili inaczej, z jakimi kosztami lub oszczędnościami by się to wiązało, a co by zystało takie samo.
Kliknij na tytuł, albo na "Czydaj dalej" poniżej...
Projekt domu, adaptacja, lokalizacja
Kupiony w z500 teraz czytam że przez architekta można czasem taniej. Dodatkowo architekt skasował sporo za adaptację (3000zł), ale z jego propozycji jesteśmy akurat zadowoleni, bo trochę zoptymalizował wnętrze pod nasze potrzeby. Niestety konstruktorka od fundamentów wymagała badań geotechnicznych, które w przypadku tej działki były dużym wydatkiem 738zł. Może jednak czasem się przyda informacja o dokładnym układzie warstw, poziomie wody itd. Generalnie do spokojnego zaoszczędzenia 2000zł.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z odsunięcia domu wgłąb działki. Mamy do drogi 40m, droga niby osiedlowa, ale jeździ tam trochę ciężkiego sprzętu i sąsiedzi z domami przy drodze narzekają. U nas, oprócz wichury, nie słychać w domu kompletnie nic.
Sam projekt wielkością optymalny, podobnie jak prostotą i kształtem. Strych już częściowo działa jako magazynek, a ganek bardzo pasuje do starych domów, których dużo w naszej okolicy.Co do przeróbek wnętrza, to gdybyśmy nie mieli na działce budynków pomocniczych "od zawsze", to konieczna by była dodatkowa przestrzeń gospodarcza. Skoro je mamy, to jej nie potrzeba. Mam wrażenie że salon z w pełni otwartą kuchnią i holem są bardzo duże. Może nawet nie potrzebnie duże, ale w sumie nie mamy jeszcze większości mebli :). Nasza sypialnia wystarczająca do spania i trzymania podstawowej odzieży. Powiększona łazienka wygodna z brodzikiem i wanną. Mała łazienka wystarczająca, cicha, a dzięki kotłowi bez dodatkowego zasobnika jest w niej miejsce na pralkę. Opcja do rozważenia dla inwestorów na początkowym etapie, to takie usytuowanie kotła, żeby nie było trzeba osobnego komina, tylko z przebiciem przez ścianę w mało widocznym miejscu domu. U nas by było akurat na wejści i kocioł musiałby być w spiżarni. W oryginalnej wersji projektu też komin na wejściu.
Hol duży, nawet wydaje mi się trochę niewykorzystany, natomiast wiatrołap jest bardzo mały. Do dwóch osób ok, powyżej już ciasno. Większa grupę gości trzeba zaprosić od razu do holu. Taki problem (wiem że nie wszyscy go mają) że może uciec domowy kot :).
Jesteśmy bardzo zadowoleni ze spiżarni. Garderoba minimum, ale swoją rolę dobrze spełnia, jeśli dzieci mają swoje duże szafy. Jak do tej pory jesteśmy bardzo zadowoleni z połączenia pokoi dzieci szerokim przejściem. Z czasem może się to zmienić, ale pokoje nabierają dodatkowej funkcji. Była już scena i widownia z osobnymi wejściami. Jest ganianie się w kółko, liczę też kiedyś na filmy z projektora. Jak będzie kiedy dzieci podrosną - zobaczymy.Wysokość pomieszczeń w zupełności wystarczająca. W sypialniach zrobiłem 255cm, w części dziennej bodajże 270 cm. Przy takiej połączonej powierzchni 250 wydawało by się dosyć niskie.
Wybór ekipy do SSO i materiałów
Wybraliśmy ekipię najdroższą z dostępnych ofert, ale z bardzo dobrymi referencjami od kilu znajomych osób i inwestorów w trakcie budowy. Co więcej zamówiliśmy usługę z materiałem, bo wykonawca ma swój skład budowlany. Była to niesamowita wygoda. Do prac ekipy nie miałem zastrzeżeń, nie było żadnych sporów. Wycena była bardzo dokładna z opisem każdego etapu, szef długo wyjaśniał każde nasze pytanie, podając różne opcje, ich konsekwencje, ceny itd. Wszystko było w terminie i solidnie. Dla osób niedoświadczonych było to bardzo wskazane. W sumie się cieszę że nie kopałem dołów, nie mieszałem kleju, nie nosiłem bloczków betonowych itd. Mieliśmy też od razu odliczony VAT, bo budowanie było z usługą na 8%. Płaciliśmy za pracę czasem w kilka miesięcy po wykonaniu i odbiorze. Wykonawca martwił się o koparkę, piasek, beton, stal i jakość. Na wszystkie materiały mamy dokumenty, a rozliczanie było co do zużytej sztuki. Oczywiście wiązało się to z dodatkowymi kosztami. Na robociźnie było jakieś 7tys zł różnicy względem najtańszej kalkulacji, ale wówczas po naszej stronie byłaby koparka, fadroma i wiele spraw organizacyjnych, np. zakup materiałów. Pozostaje jeszcze kwestia ryzyka.
Na materiałach SSO do wieńca też na pewno można było zaoszczędzić. Przede wszystkim wybierając Solbet zamiast Ytonga, samemu wszytko kupując i organizując. Jeśli chodzi o sam beton komórkowy, to cieszę się niezmiernie przy każdym wierceniu, mocowaniu kołków, wbijaniu gwoździ, bruzdowaniu itd. że wybraliśmy taki materiał. Do własnej obróbki idealny. Ceramiki nigdy nie lubiłem. W grę wchodziły silikaty, ale obawiałem się o nieprzyjemny "efekt zimnej ściany". Obstawiam że na materiale kolejne 10 tysięcy zł można było zaoszczędzić, ale często dobre kalkulacje są tylko na początku. Później się okazuje np. przy zamawianiu internetowym, że materiału za mało (trzeba dokupić w innej cenie), za dużo (trzeba oddawać, albo zostawić), masa spraw organizacyjnych, telefonów, jeżdżenia itd. Czytam też wiele o problemach z jakością, np. jak wygląda okazyjnie tani beton, tani piasek i okazyjnie tania ekipa. Ostateczna różnica cenowa raczej nie sięgałaby pewnie wspomnianych 17.000 zł, nie mielibyśmy też takiego komfortu i pewności co do jakości wykonanych robót.
Podsumowując - myślę że było warto. Teraz, po doświadczeniach budowlanych i lekturze cudzyć doświadczeń, może zaryzykowałbym tańsze rozwiązania. Dla świeżaka w branży, byłoby to duże ryzyko.
W przypadku więźby dachowej zostaliśmy przy wiązarach, z małym przeprojektowaniem, zwiększającym powierzchnię strychu - na środku jest trapez, a nie trójkąt. Miałem dla porównania wstępna wycenę od przypadkowego dość cieśli. Przede wszystkim wymagałoby to teoretycznie zmiany projektu. Nie chciał robić wiązarów, tylko zwykłą więźbę, ale ze względu na rozstaw dodać jeszcze słupy i płatwie, a najlepiej to żeby strop był betonowy i domurować ścianki kolankowe. Tu również postawiliśmy przede wszystkim na święty spokój, kupując gotowy produkt, chociaż o jakieś 3000 zł droższy. Mamy jednak fakturę i gwarancję, a tam byłoby bez. Wykonawca pokrycia dachowego oglądał konstrukcję po około 1,5 roku po położeniu i był pod wrażeniem, że nadal wygląda jak nówka z fabryki.
W tym wszystkim nie dopilnowałem dwóch spraw, które mam nadzieję, nie zemszczą się za bardzo z upływem czasu. Pierwsza sprawa to grubość łat przy tych rozstawach. Można było zamówić grubsze niż standard, bo rozstawy nie sa małe. Druga sprawa to wysuwnice, które według różnych projektów powinny być podparte najdalej w połowie. U nas są podparte mniej więcej w 40% długości, a reszta wystaje.
Pokrycie dachu - blacha czy dachówka?
Wybraliśmy tanią dachówkę ceramiczną w tradycyjnym wzorze marsylki. Dachówka z firmy Tondach, około 3000 zł tańsza w całości niż podobne oferty na marsylkę z innych firm. Po ponad dwóch latach od krycia nie mamy zastrzeżeń. Wybraliśmy wersję angbowaną, chociaż zawsze marzyła mi się naturalna. Trochę nadal za nią tęsknię. Więźba pod blachę czy dachówkę to różnica w cenie 500 zł. Blacha która nam się podobała Ruukki Finera kosztowała mniej więcej tyle co nasza dachówka. Dach prosty, to dodatkowe elementy wyszły tanio. Ekipa od krycia wyszła bardzo tanio, bo lokalnie i po znajomości. Była opcja oszczędności na bocznych dachówkach, gdyby boczne szczyty wykończyć blachą, a nie specjalnymi, dość drogimi dachówkami. Same te dachówki kosztowały 1200 zł, blacha pewnie by się zmieściła w 300-400 zł.
Przyznaję szczerze, że na tym etapie w ogóle nie interesowałem się folią dachową i wziąłem to co zaproponował sprzedawca. Nawet nie pamiętam co to było, jakieś Euro. Nie wiem czy wziąłbym droższą, ale różnica była pewnie do 1000 zł in minus. Podsumowując ten etap, na alternatywnej więźbie i tańszym pokryciu, można było zaoszczędzić jakieś 3-5-7tys. zł. Z drugiej strony normalna ekipa mogła wziąć 2-3-4 tysięcie złotych więcej, a 3tys. więcej można było wydać na droższą dachówkę i dodatkowe 1000?zł za markową dobrą folię.
Ściany szczytowe zrobiliśmy we własnym zakresie w szkielecie. Właściwie dlatego że się sam uparłem, bo już bardzo chciałem zrobić coś na tej budowie. Nie całkiem sam, bo z braterską pomocą. Jak do tej pory się sprawdza, mimo że ciągle tylko obite OSB. Nie widzę potrzeby murowania tam ścian, ocieplania i tynkowania ich i teoretycznie ocieplania do pewnej wysokości od wewnątrz.
Teoertycznie, bo chyba mało kto tak robi. Poza tym podobają nam się elementy drewniane i pewnie w końcu takie na szczytówkach będą. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy coś zaoszczędziliśmy na tym rozwiązaniu, bo nie wiem jeszcze ile nas będzie kosztować drewno na szczytówki. Czasem bywa drogie.
Okna, drzwi zewnętrzne i wewnętrzne
Okna pcv - ok. Okna białe - bardzo ok. Okna bez podziału na kwatery - bardzo bardzo ok. Montaż taki sobie. Wzywałem na poprawki, a podparcie okna tarasowego sam zmieniałem. Dodatkowe okno między salonem i jadalnią - bardzo ok. Dobrze że nie daliśmy okna w spiżarni (ktoś doradzał, żeby była symetria z oknem łazienki). Teraz stoją tam regały i tak by zasłaniały okno. Tańsze opcje - 2 szyby i cieńszy profil. Zamiast 8800 zł zapłacilibyśmy ze 2000 zł mniej. W każdym razie rozsądniej dopłacić do trzeciej szyby niż do koloru. Montaż był z wysunięciem 2-3 cm poza lico ściany, do tej pory nie mam uwag. Dało się, bo ramy grube na 9 cm.
Drzwi zewnętrzne ładne, widać że drewniane, takie jak chcieliśmy, ale termicznie trudno to porównać z produkcją z fabryki (chyba). W zeszłym roku bywały nieszczelności, później średnio się zamykały, teraz była regulacja i jest trochę lepiej. Ale generalnie użytkowo szału nie ma.
Drzwi wewnętrzne okazały się bardzo dużym wydatkiem, bardzo nam się podobają, niestety przy wilgotności w okolicach 40-45% wyraźnie "pracują", o czym stolarze nas za wczasu informowali. Może się przez zimę nie rozpadną... Plusem było rozłożenie płatności na raty i to że mamy stolarzy po sąsiedzku. W razie czego serwis, czy dalsza współpraca. Kupując drzwi w DDD oszczędzilibyśmy około 2tys. zł. Na pewno dało się też kupić najtańsze i samemu je zamontować. Do oszczędzenia nawet 4tys. zł.
Instalacje
Podłogówka bardzo ok. Projekt asolta, jego również wyliczenia OZC. Rozłożenie styropianu pod wylewką, rurek i rozdzielaczy też ekipa asolta. Nic nie regulowałem, działa wszystko jak powinno. Uwaga może do rozdzielaczy, są dwa i obydwa wystają ze ściany, bo by na siebie zachodziły. Pewnie dałoby się to zaplanować lepiej.Kocioł Immergas dwufunkcyjny - narazie bez zastrzeżeń. Bałem się o zbyt dużą moc, ale nie obserwuję taktowania, którym straszono. Temperatura w domu stabilna, bardzo zbliżona do ustawień. Sterowanie i pogodówka ok. Dzięki wbudowanemu zasobnikowi mamy dodatkową przestrzeń pod kotłem, w której weszła pralka. Zużycie gazu od listopada średnio w okolicach 4,5m3 dziennie, przy czterech osobach do CWU. Wychodzi obecnie minimalnie taniej niż na połowę mniejszym metrażu w bloku, przy czym w bloku płaciło się cały rok, a nie tylko w sezonie grzewczym. Rozłożenie folii, styropianu i rurek można było zrobić samemu, oszczędzając około 2000 zł. Ekipa jednak wyglądała na perfekcjonistów, chyba sam bym się tak nie starał.
Elektryka - nie mam uwag i zastrzeżeń. Było po znajomości i dość tanio. Początkowo miał być osprzęt z taniej serii Legranda i tak jest w sypialniach. Później kupiliśmy marketowy Pol-Mark na wnętrzach Ospela i wypada lepiej niż Legrand. Jest tańszy, ładniejszy i cichszy. Zobaczymy jak z trwałością. Montaż gniazdek i pstryczków wykonałem sam, za kable bym się nie brał. Może w budynku gospodarczym, ale nie w domu. Poza tym strasznie się kurzyło, bo kable były wpuszczane w ytonga. Wiele bym nie zaoszczędził, bo wszystkie roboty elektryczne kosztowały 2500 zł.
Wentylacja mechaniczna
Trochę się nad tym zastanawiałem. Wyszło mi że jak już robić (głównie ze względów użytkowych niż energooszczędnych), to robić po taniości i samemu. To jedyna instalacja którą zrobiłem całkiem sam, chociaż na projekcie asolta. Centralka najtańsza na rynku i widać że ta cena z czegoś wynika. Wymagała tuningowania (filtry, sterowanie, kabel samoregulujący). Co do jakości wykonania jedna główna uwaga - rozlazł się fabryczny syfon, przez co trochę wody poszło w ocieplenie stropu. Cała instalacja wyszła drożej niż sobie zakładałem. Trochę za mało czytałem na tym etapie, ale wszystkie wątki takie długie... Przydałoby się kompendium. Rury PE bardzo wygodne w użyciu. Na małych odcinkach wywiewu dałem rury osłonowe arot do kabli(bo zabrakło atestowanej), ale miałem możliwość przebierania w magazynie pośród 4 wersji, która mniej-bardziej śmierdzi. Rzeczywiście niektóre rury strasznie capiały i na nawiew na pewno bym ich nie dał. Montaż rur z Termokontrola ze skrzynkami Alnora był bardzo siłowy. Zupełnie niespodziewanie to była najcięższa praca na budowie, trochę się owkurzałem, upociłem i miałem zakwasy. Teraz może nadal by była Luna, ale pewnie oszczędziłbym na rurach. Może bym sobie, zgodnie z zaleceniami TB darował garderobę, wiatrołap i spiżarnię. Może dawałbym na nawiewach pojedyncze - podwójne, a nie podwójne-potrójne. To już oszczędność na skrzynkach rozdzielczych i rozprężnych. Nie wykorzystałem sporej części sztywnych rur spiro i łączników do nich. Może jeszcze wykorzystam. Na pewno łatwo je porządnie ocieplić. Ĺťeby wentylacja była cicha musiałem dorzucić sztywne tłumiki. Asolt sugerował je od początku, ale w ramach oszczędności wywaliłem. Generalnie od strony użytkowej polecam. Może za parę lat kupię inną centralkę?
Hydraulika
Trafiliśmy na kolejnego fajnego fachowca, do którego mieliśmy zaufanie. Nasłuchałem się opowieści od znajomych, jak to mieli dobrą wycenę, a później wychodziło 2xtyle bo przejcież jeszcze to i tamto. Tutaj raczej było na odwrót. Dostawałem szacunki na sprzęt, przy robocie często nie wiedzieliśmy ile zapłacimy, ale zaskoczenie raczej było pozytywne. Wszystko z fakturami i na 8%, zawsze posprzątane do stanu lepszego niż wchodził. Bardzo mu odpowiadało że nie zależało nam na czasie i wpadał często na godzinkę dwie po innych robotach. Wszystko się przeciągało, a ja robiłem w tym czasie inne rzeczy. Jakby było koniecznie na szybko, to pewnie byłoby drożej i bardziej nerwowo. Asolt namawiał na powietrzną pompę ciepła, ale trochę speniałem. Koszty inwestycyjne większe, a trwałość wciąż niezbadana.
Tynki cementowo-wapienne
Z tego elementu chyba najmniej jestem zadowolony. Spory wydatek, a nie byłem zadowolony z efektu. Technicznie nic nie pęka, równo, ładnie wykończone przy oknach itd. ale struktura nie była gładka - były mocne różnice struktur, jakieś zaciery, wżery itd. Paradoksalnie ładniej było tam gdzie tynk był na ostro pod płytki :) Mając wtedy inne sprawy na głowie, odbieraliśmy tynki jak jeszcze nie całkiem wyschły i wówczas nawet mi się podobały. Goły tynk cementowo-wapienny został tylko we wiatrołapie. Wszędzie indziej dałem gładź i efekt jest dobry, ale zeszło z tym sporo czasu, a poza tym już jest kilka uszkodzeń, bo to jednak dość delikatna powierzchnia, w porównaniu z tynkiem. Tynków nie zrobiliśmy w spiżarni i małej łazience, bo tam miały być płytki. W małej łazience częściowo zamiast płytek poszły płyty gk klejone na grzebień do ściany i rzeczywiście jest to jakaś alternatywa dla samorobów.
Dziś pewnie bym się zastanawiał. Albo zamówilibyśmy tynki gipsowe (podobno równiejsze i gładsze), albo kleiłbym płyty gk do ścian i szpachlował tylko łączenia. Na pewno byłoby taniej niż tynk i gładź, poza tym można by to zrobić we własnym zakresie. Robocizna własna i tak była przy gładzi, niezbyt przyjemna. Przy płytach gk nawet mniej by się kurzyło, bo szpachlowane tylko łączenia. Problem taki że byłoby jeszcze delikatniej. Przy mocniejszym uderzeniu można by się wbić z dziurą do ytonga. Do oszczędzenia może 3 tys. zł?
Tynki cementowo-wapienne wybrałem głównie ze względu na obłożenie "delikatnego" bloczka czymś konkretniejszym, cięższym, mniej chłonnym itd.
Wylewki - szybko, równo i niedrogo. Chyba wszyscy lubią ten etap.
Sufity podwieszane, konstrukcja i ocieplenie stropu
To chyba największe dzieło własne na budowie. Bez braterskiej pomocy płyt bym nie zamontował, ale resztę robiłem jednoosobowo. Do tej pory (1,5 roku) nic nie pęka, również na łączeniach ze ścianą. Oby tak zostało. W przeciwieństwie do wentylacji, tu porządnie przetrząsnąłem fora, instukcje i ulotki. Bardzo się miotałem przy wyborze ocieplenia, wybrałem bardzo niepopularną opcję, ale tanią i łatwą w "montażu". Rozkładanie regranulatu styropianu to sama przyjemność. Później robiłem testy w którym miejscu przegrody jaka jest temperatura. Wrzuciłem na forum muratora i mpoplaw bodajże przeliczał że izolacyjność granulatu wyszła zbliżona do dobrej wełny. Aż tak dobrych rezultatów się nie spodziewałem. Oprócz niskiej ceny i wygody stosowania, dochodzi jeszcze minimalne obciążenie płyt, profili, zawiesi itd. Wełna jest na sznurkowaniu. Kiedyś jeszcze myślałem o kunach, myszach itd. W granulacie nie da się zrobić tunelu. Wszystko opada na spód, pewnie nawet trudno się z niego wydostać... Nie da się go zmemłać, stłamsić i porozrywać (jak wełnę, czy celulozę). Oszczędności finansowe - ciężko by było. Bardzo rzadko, ale czasami myślę sobie jednak o betonowym stropie, który dałby pełną możliwość wykorzystania góry, większe bezpieczeństwo i odporność na różne awarie. Trzeba by przeliczyć. Nie mówię że tylko wiązary i sufit podwieszany są dobrym rozwiązaniem.
Po podliczeniu powyższego, wyszło mi że można było po minimalnych kosztach osiągnąć opisany powyżej stan o jakieś 35.000 zł taniej. Heh... Coś za coś.