








Płyty już wszędzie dokręcone, dzięki ogromnej pomocy odsieczy. Zostały mi dwie całe płyty zielone i trochę skawków, ale w sumie nawet dobrze się wstrzeliłem z ilością, bo te zielone jeszcze się przydadzą. Ĺťółtej paroizolacji było 120m2, dziś musiałem dobrać jeszcze małą rolkę, poszło dodatkowo 7,5m2 (resztę z rolki zwrócę). Zamiast dostępnej standardowo "folii żółtej" (tak jest na etykietce) wziąłem wypas srebrną parolizolację, która niestety dużo gorzej klei się do profili, a poza tym nic przez nią nie widać. Ale w spiżarni i wiatrołapie jest.
Sama praca dość przyjemna. Przy użyciu standardowego sprzętu w jednego niemożliwa, w dwóch uciążliwa, we trzech całkiem przyjemna. Czwarty do podawania czy przytrzymania też się przyda. Oglądałem konstrukcję z góry i wygląda prawidłowo, chociaż oczywiście trochę się niepokoję, czy nic się nie wypnie i na głowę nie spadnie. Wkrętarka z każdym dniem coraz cięższa, ale bardzo dobrze się sprawdziła. Kupiłem trochę tych bitów, a właściwie wystarczyłby jeden na cały dom. Płyty w większości kroiliśmy wyrzynarką, chociaż trochę się przy tym kurzyło.
Myślałem teraz dalej o wykańczaniu środka, ale chyba pilniejsza będzie elewacja, żeby zamknąć dom od góry. Okap ciągle jest otwarty, a przed zimą trzeba by to załatać, żeby śniegu nie nawiało na strych. A przed elewacją i ociepleniem pewnie drzwi zewnętrzne, a na te się czeka itd. Jak będzie ocieplenie z zewnątrz do folii dachowej, to można zasypać strop granulatem. Trzeba by też jakoś wykończyć szczyty i okapy. Najlepiej byłoby oczywiście zrobić wszystko na raz, ale już nie bardzo bedzie za co, więc trzeba wybierać. Najważniejsze przed zimą wydaje się doprowadzenie gazu i dokończenie ogrzewania (zakup kotła i zasobnika), ocieplenie ścian i stropu.

Bratanek zrobił konstrukcję pod tymczasowy zlew, żeby było gdzie ręce umyć.