Znów drobiazgi. Zdemontowałem tymczasowe podparcie ganku, założone jak jeszcze nie było kolumn, a wisiało do wczoraj. Szalunek do wieńca był mocowany śrubami na wylot przez ścianę. Zapianowałem te wszystkie dziury i drobne braki przy oknach. Oczyściłem chudziak i izolację poziomą - trochę tego było do skuwania z różnych etapów, głównie z zalewania wieńca.
Na koniec przyciąłem grusze, głównie oczyszczając je z pędów, tzw. wilków.
Był jeszcze deszcz meteorytów. Przy demontażu podparcia ganku trochę stukałem młotkiem. Chwilę później, jak byłem po drugiej stronie przy otwarty oknie tarasowym, zsunął się z tej połaci cały śnieg na raz. Niezły huk! Nie wiedziałem co się dzieje :)
Jeszcze parę dni i będę poganiał elektryka.